Wojciech Burzyński wybiera się na ryby do Żonia. Ma do tego miejsca sentyment: na terenie przyległym do kościoła, w schodzącym ku jezioru ogrodzie proboszczowskim, odkryto wczesnośredniowieczne grodzisko stożkowate. Właśnie tam wędkuje.
Przez lata obiekt był zapomniany, aż wreszcie za pokazanie go miejscowym i turystom zabrali się proboszcz Zbigniew Kufel oraz strażacy i pracownicy domu kultury w Margonie (i strażakom, i domowi kultury szefował wówczas Wojtek). Uporządkowali teren, obkosili, oczyścili z chaszczy.
Ich marzenia sięgały daleko – gdyby udało się pozyskać środki unijne, można by nadać grodzisku właściwą rangę: wpuścić do fosy wodę z jeziora, odtworzyć fragment palisady, fragment wieży, w której mieszkał kasztelan z rodziną, zbudować osady wojów wokół wieży i osady chłopów z podgrodzia.
Wojtkowi Burzyńskiemu wręcz zamarzył się w Żoniu drugi Biskupin: z piastowską chorągwią pośrodku grodziska, chrztami w jeziorze, parahistorycznymi inscenizacjami w świetle pochodni.
W 2002 roku rzucił pomysł zorganizowania festynu historyczno-archeologicznego – o tym „jak żyli, co robili i jak się bawili w średniowiecznym Żoniu”. Od tamtej pory na jeden dzień w roku w liczącej ledwie dwustu mieszkańców wsi można było cofnąć się w czasie. Zjeżdżali garncarze, wikliniarze, kowale, zielarki, mnisi, skryby, nawet kat z toporem i dybami. Pojedynkowali się wojowie, dzieci uczyły się pisać gęsim piórem, ludzie tańczyli przy słowiańskiej muzyce. Igrce na całego, przy których bawiła się cała wieś!
Ale – warto mieć na to baczenie – z tą wsią trzeba tutaj uważać. Jeszcze w początkach XV wieku Żoń był miastem. Przez gród przebiegał ważny trakt z Ujścia do Gniezna. Pierwszy kościół pw. św. Marcina zbudowano na przełomie XI-XII wieku, a w 1243 roku na pewno istniała już parafia, wcześniejsza od parafii wągrowieckich. Najstarsze dokumenty z 1242 roku wymieniają nazwę miejscowości jako Zun, Szun, Szoń. W XIII i XIV wieku był tam gród kasztelański, który po upadku Łekna zajął pierwsze miejsce na Pałukach.
Notabene: podwągrowieckie Łekno utraciło prawa miejskie w 1888 roku, a mieszkańcy do dzisiaj, idąc na zakupy, mówią: „Wychodzę do miasta”. Więc z nazywaniem Żonia wsią też lepiej nie przesadzać.
Cały artykuł w nowym numerze naszej gazety - od dzisiaj w sprzedaży.
Polska brunatnieje
Polska nie jest brunatna tylko wraca do fabrycznych ustawień , nazywanie Polski brunatną jest obrazą dla kraju który wycierpiał tyle od brunatnych Niemiec i czerwonej Rosji .
kobraski
15:49, 2025-07-17
Dlaczego Polacy powinni cieszyć się z sukcesów?
Jakoś nie słychać tej radości bo co felieton to narzekanie z Pana strony panie Antoni
Radosc
15:42, 2025-07-17
Umowy podpisane. Wypięknieje 9 sołectw
Co to za jeden z tą *%#)!& miną.
rykhien
13:05, 2025-07-17
Umowy podpisane. Wypięknieje 9 sołectw
Precz z kaczyzmem ! ! !
rh
13:00, 2025-07-17
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz